sobota, 21 lipca 2012

1. Revelation

Give me second, I, I need to get my story straight.

Miłość cierpliwa jest.
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą.

Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje...


            Półmrok. Płomień świeczki dający przyćmione światło. Dwa drewniane, bujane fotele. Stolik, parujące kawy. Westchnienie.  Wspólne wakacje. Krótki oddech pomiędzy napiętą codziennością celebrytów. Zayn wraz z Perrie, zupełnie podobnie jak Liam z Danielle. Niall w ojczyźnie. I my. Nasza dwójka. Sami. W jednopokojowym kampingu z łazienką. W lesie, niedaleko plaży.

             Tydzień mija szybciej, niż można sobie wyobrażać. Tydzień. Tylko tydzień. Później spotkanie z rodziną i powrót do pracy. Wspaniałe miejsce, wspaniałe towarzystwo.

             Zabrał mnie tutaj, żebym ukoił nerwy po bolesnym rozstaniu. Nie wiedział, dlaczego to zrobiłem. Sądził, że się wypaliłem. Miał rację, to prawda. Ale spaliła się zapałka w normalnym dla siebie, ekspresowym tempie. Jej miejsce zajęło słońce. Źródło światła, ciepła, życia. Zaćmione przez dwa lata słońce wreszcie przebiło się przez mrok, żeby dać o sobie znać. Żeby wywrócić moje życie do góry nogami.

            Jej zaczerwienione, czekoladowe oczy. Podpuchnięte policzki. Drżące palce. Strach i niedowierzanie. I pierwsze, podstawowe pytanie, które zadała:

- Dlaczego?

            Cóż miałem powiedzieć? Nie mogłem skłamać. Nie mogłem zrobić jej jeszcze tego. Nawet jeśli to bolało to... tak było łatwiej. Przynajmniej dla mnie.

- Nic do ciebie nie czuję.

             Szloch, który tak bardzo mnie zabolał. Bo to wszystko moja wina. Jak bardzo byłem głupi, żeby prawda doszła do mnie dopiero wtedy. Chociaż... Może ona ze mną była? Uśpiona, gdzieś głęboko w podświadomości poprzez okłamywanie samego siebie i zaprzeczenia. Mimo że teraz była w moim posiadaniu, nie czułem się z nią zbyt dobrze.

             Wybiegła z mieszkania. Jej płacz odbijał się echem w korytarzu jeszcze przez kilkanaście sekund. Nakryłem się kołdrą, żeby nie słyszeć. Nie mogłem przestać płakać. Coś się kończyło. Pozostałem w łóżku przez trzy dni.

            Zdałem sobie sprawę, że byłem zakochany w głosie, który wołał mnie znowu i znowu. Ale słyszałem jedynie echo w ciemności.
           
            Wszędzie pachniało sosnami. Powoli wciągnąłem powietrze nosem. Z daleka dochodził do mnie cichy szum fal, które rozbijały się o piaszczystą plażę. Było idealnie.

            Nawinąłem na dłonie rękawy swetra, żeby nie czuć gorąca, jakie wydzielał biały kubek. Chwyciłem go w dłonie i upiłem łyk, delektując się mocną nutą kofeiny w ustach. Czarna kawa. Bez cukru, bez mleka. Tego napoju nie należy nimi niszczyć.

           Skrzywiłem się lekko. Parzyła mnie, ale mimo to napiłem się znowu.

- Nie chcesz kawy?

            Zerknąłem na niego. Długie rzęsy rzucały cień na policzki. Oddychał miarowo, usta rozchylił, podkulił nogi. Głowę odchylił, loki osunęły się, ukazując jego czoło. Był piękny.

            Odstawiłem napój i zrzuciłem z siebie koc znaleziony w domu. Okryłem nim jego.


             Szekspir napisał kiedyś: "Mów szeptem, jeśli mówisz o miłości."

- Kocham cię.


Revelation  (tłum. objawienie.)
Cześć, to nowy blog. :D
Postanowiłam jednak porwać się na Larry'ego.
Dedykuję ten rozdział Kyllie, która uprosiła mnie, żebym dodała rozdział już dziś. Jestem troche głupia, że to robię, bo mam 3 rozdziały, ale będą one dodawane raz w tygodniu, także na tym blogu widzimy się w przyszłą sobotę :D
Wiem, miałam jeszcze jednego bloga o Larrym, ale tamta historia mi nie leżała, nie byłam w stanie go kontynuować. A zawsze miałam marzenie napisać coś o nich, więc jest.
Zapraszam do czytania i komentowania :D

15 komentarzy:

  1. Wow, zapowiada się genialnie. Tak niesamowicie wszystko opisałaś, że aż się zdziwiłam, iż to już koniec posta. Zbyt szybko, zbyt łatwo to przeczytałam. Szkoda, że kolejny będzie dopiero w przyszłą sobotę, ale rozumiem cię, tak jest łatwiej i możesz pisać spokojnie kolejne posty ;)
    Tak więc czekam na następny rozdział, pozdrawiam i życzę weny, choć widzę, że jej nie potrzebujesz ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie pięknie. Można z łatwością wyobrazić sobie uczucie Larry'ego, bo jest dziwnie naturalne. Ale nie każdy potrafi ukazać je w tak delikatny i romantyczny sposób. Ty potrafisz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeny.. nie mam słów. Bardzo mi się podoba i świetnie ukazuje co Lou czuję do Hazzy, mimo że ten rozdział jest krótki. Tak delikatnie, subtelnie napisany.. Pokazuje w pewnym sensie jak odnaleźć się w miłości.. bynajmniej ja to tak odczułam. Czekam z wielką niecierpliwością na dalszy ciąg wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cytujesz biblię? Wow. To chyba jeden z lepszych fragmentów. W każdym razie... 'prolog' jest uroczy. Krótki, ale jest na tyle uroczy na ile może być. I pokazuje wszystko. Lou zerwał z El, a Hazz leczy go 'ze złamanego serca', pf. Taki banał, ale jak cieszy! Bo zawsze może być jakaś przygoda po drodze, prawda? :D Boo dostał Objawienia - cieszy mnie to. To teraz czekać grzecznie tydzień i mogę czytać następny rozdział *.*
    tak będę się cieszyć na nowy rozdzialik : http://media.tumblr.com/tumblr_m726kw5uJe1rsfs77.gif


    kocham cię, weny, i.... o boziu Larry ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Lou! ♥ Czyli zerwał z Eleanor i wyznał miłość Harry'emu!
    Och, LARRY!
    Rozdział jest tak świetny, że brak mi słów. Cytaty z biblii były przepiękne, idealnie pasowały.
    Czekam na kolejny rozdział, mistrzu! ♥
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha ;D Kocham ich ^_^
    Fajnie wszystko opisałaś ;D Świetny pomysł :P
    Czekam na kolejny , informuj mnie o każdym rozdziale ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem co powiedzieć. Już czuję, że to będzie niesamowita historia Larrego, prawdziwej miłości. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejne rozdziały, aby zobaczyć, jak potoczy się cała ta akcja. Szkoda, że tamtego Larrego jednak nie napiszesz, ale trudno. Skoro nie czułaś się w nim dobrze, czy coś, no to lepiej nie pisać nic na siłę. ;)

    shouldletyougo.blogspot.com
    no-cases.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. jej, jej. dziękuję za dedykację :D mówiłam ze to bd dobry pomysł byś już zaczęła. eh niestety bd musieli przez to czekac az do nastepnej soboooty ! ale co do rozdziału. to strasznie ładnie napisany, coraz lepiej piszesz i wgl, brak słów. to jak opisujesz uczucia to cos w sumie magicznego :D seriooo ! ;D
    akcja się zaczyna wiec nie chce nadinterpretować tekstu xD ale z tego co wycztałam z twojej odp w komentarzu to Harry nie słyszał tego wyznania, a szkoooda :D no i lOu nasz biedaczek. po zerwaniu nigdy nie jest dobrze, szczgolnie jezeli odkrywasz ze kochasz chłopaka z zespółu i jezeli twoj zwiazek tak dłuuugo trwał :D
    pozdrawiam i zycze duzoooo weny kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  9. boże. nie, no. nie wiem za cholere, co mam powiedzieć. matko rozbroiłaś mnie. położę się na podłodze i poczekam aż przyjdzie po mnie śmierć. Ty, dziewczyno jesteś wręcz niezastąpiona. Nie, nie wręcz! po prostu niezastąpiona. genialna. przemiła. wspaniała. INTELIGENTNA XD. jakbyś to, co robiła miała we krwi. tworzysz nowy, magiczny świat i po mimo, że to było króciutkie odpłynęłam do tego 'nibylandu', który strasznie mi się spodobał. (musiałam wrócić i znów słuchać jak mama pieprzy, że cały dzień siedzę przed komputerem, więc powróciła szara rzeczywistość, która w odróżnieniu u Ciebie jest po prostu kolorowa, a przynajmniej bajeczna.) chyba nie znam tylu przymiotników, żeby powiedzieć Ci wszystko, co myślę.

    strasznie podekscytowana jestem faktem, że Louis skończył z Eleanor, ooooj tak heuheuheu. tylko mi smutno, bo Harry spał. NO SPAŁEŚ DAŁNIE, NO! A NAJSEKSOWNIEJSZY CHŁOP ŚWIATA WYZNAWAŁ CI MIŁOŚĆ :(. jednak wszyscy wiemy, że gdyby nie odpłynął do krainy morfeusza wszystko działo by się chyba za szybko? ;> + nie współczuję Lou... Jako jedna? w końcu przejrzał na oczy i zerwał z Elżulem #nohate plis :)

    tak, więc czekam na wspaniałego nexsta, który pojawi się dopiero za tydzień... :(:(:(
    odpowiedziałam na Twój komentarz za, który także bardzo dziękuję. mam nadzieje, że zajrzysz :D.

    Ty potrafisz wszystko ♥.
    całuuuuuję kochanie i życzę weny, mnustwo. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TEŻ NIE PODCHODZI CI ELŻUL? PJONA SIOSTRO!

      Usuń
    2. boże ja jej ciaogsbogbanvsdgijsi i w ogóle niech spada na drzewo banany obierać, albo do miasta asfalt wieprdalać.
      to jedna z niewielu osób, które aż tak działają mi na nerwy.

      Usuń
  10. Nie wiem co napisać. Myślę, że szczery komentarz będzie najlepszy.
    Piszesz nieziemsko, rozdział genialny.
    Czekam na następny i poinformuj mnie o nim :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zupełnie nie wiem co powiedzieć - zapowiada się genialnie i byłabym wdzięczna, gdybyś informowała mnie na twitterze - @Margie_Official

    Bardzo podoba mi się wygląd bloga, treść - to jak oddałaś te wszystkie emocje. I te opisy, chociaż takie krótkie są bardziej treściwe niż te rozwlekłe, na parę linijek. I te cytaty - hallelujah, już to kocham!

    Jakbyś miała czas, to wpadnij też do mnie - dopiero co zaczynam nowe opowiadanie i niedawno pojawił się prolog, a mi zależy na nowych czytelnikach i szczerych ocenach :D
    www.gold-chocolate.blogspot.com

    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  12. Na początek może przeproszę, że dopiero teraz tu zjrzałam, ale w wakacje moje lenistwo się pogłębia xd I teraz żałuję, że nie przeczytałam szybciej -,- Uwielbiam Larrego, a tym bardziej perspektywę Louisa. Styl pisania strasznie mi się spodobał *-* jest taki inny i charakterystyczny ;33 Czyli dwa dysdowny są sami na 'urlopie' i już wiadomo, że jeden zakochał się w drugim ;) mhm, teraz tylko czekam, aż akcja się trochę rozkręci ;3. coś miałam napisać, ale zapomniałam. śpię z dziadkami w pokoju i babcia chrapie jak kombajn -,- i weśś się tu skup xD ach tak, ubiję cię, że tak krótko! ja tu się wciągam i bam! koniec! agrr ;*

    OdpowiedzUsuń